Tuwińscy szamani Marty Rosolskiej w Ratuszu!

Republika Tuwy staje się coraz bardziej znana, a w niektórych miejscach nawet popularna. Swoją cegiełkę, niemałą moim zdaniem, dołożyła do tego Marta Rosolska. Część projektu poświęconego tuwińskim szamanom możemy właśnie oglądać w Galerii Fotografii Ratusz w Zamościu. Autorka przez 3 dni pracowała z autentycznymi szamanami z Tuwy, ukazując ich podczas tradycyjnych rytuałów z bębnem.
Nie sposób nie zauważyć ogromnych rozmiarów prac, ale to nie jest jedyna uderzająca strona ekspozycji. Autentyczności jaka wręcz krzyczy z tych ogromnych fotografii, również nie można pominąć. Realizm, uwieczniony moment i hipnotyzująca mimika to najczęstsze z wyrażeń jakie dało się słyszeć podczas wernisażu.
Gdyby autorka sama się nie przyznała, nie przypuszczałbym, że zdjęcia były zrobione w naszym kraju! Niezwykle naturalne portrety sprawiły, że założyłem iż wykonane są we własnym środowisku szamanów. Marta Rosolska odsłoniła kulisy powstawania prac. Nie ukrywała także ingerencji w obróbkę, ale w najmniejszym stopniu nie deprecjonuje to wystawy – zaprezentowane fotografie bronią się w każdym calu! W każdym z wielu swoich cali!
Wystawa świetnie dowodzi – pamiętając oczywiście, że jest to tylko fragment całego projektu oraz mając świadomość ograniczeń ekspozycyjnych naszej galerii – że nie o ilość, a przede wszystkim o jakość, chodzi. Czasami wystarczy kilka lub kilkanaście prac aby przedstawić temat – jest oczywiście warunek, który musi w takiej sytuacji być spełniony – zestaw musi być po pierwsze przemyślany, a po drugie dobry.
Bieżący rok przyniósł nam w Zamościu kilka naprawdę fajnych wydarzeń fotograficznych. Przewodnicy dusz to kolejny taki przypadek. Ekspozycja posiadająca patronat National Geographic Polska w naszej Galerii to wydarzenie bez precedensu. Naprawdę szkoda, że po raz kolejny zabrakło przedstawicieli władz. Z pewnością dodałoby to rangi wydarzeniu i jeszcze bardziej podniosło prestiż.
Obecność i możliwość poznania autorki oraz wysłuchania wielu fotograficznych historii to była prawdziwa przyjemność. Chociażby dla takich przeżyć warto pojawiać się na wernisażach. Szkoda tylko, że tak wielu miłośników fotografii, ale także sztuki i kultury o tym nie pamięta.
Może następnym razem? Radzę – bo czasu cofnąć się nie da – a kto nie był, naprawdę ma czego żałować!

Komentarze

Popularne posty