Bang, bang... Nice to meet you Greg!
Sobota – oglądam ogłoszenie o warsztatach z fotoedycji i
fotoreportażu... chwilę później wysyłam zgłoszenie
Niedziela – odbieram maila z informacją, że zostałem
przyjęty... chwilę później skaczę z radości!
Poniedziałek – zgłaszam się, ale już od niedzieli nie mogę
się doczekać. Dlaczego dopiero od niedzieli, a nie od soboty? Proste, nie
sądziłem, że się dostanę.
Tydzień później jestem w krakowskiej Galerii Pauza
(fantastyczne miejsce!) na warsztatach!
Od samego początku wiedziałem, że napiszę o tym na blogu.
Warsztaty prowadził Greg Marinovich. To niesłychane móc
spotkać kogoś takiego formatu, uścisnąć mu rękę, porozmawiać… pokazać zdjęcia…
jeszcze jestem w szoku!
To co próbowałem napisać, w żaden sposób nie oddaje tego co
zapamiętałem. To pojedyncze zdania i zwroty. Wiele fragmentów wypowiedzianych w konkretnej sytuacji, przy pracach, których tu nie widać... Nie potrafię znaleźć właściwych słów.
Mam wielkiego kopa do pracy
i wiele myśli w głowie. Mam nadzieję, że będę potrafił przełożyć to na swoją
pracę.
- przy okazji, poznałem fajnych ludzi i spotkałem Karolinę Jonderko
– która pamiętała mnie z wernisażu w Zamościu…:) ekstra!
mój T-shirt podczas warsztatów :)
warsztaty...
Karolina pokazuje swój projekt dyplomowy
Greg Marinovich...
jego (i Joao Silvy) książka...
i oczywiście autograf :)
...rady Grega :)
/tak, żebym zrozumiał :P - dodam, że nie chodzi o język/
/tak, żebym zrozumiał :P - dodam, że nie chodzi o język/
Dziękuje wszystkim!
Komentarze
Prześlij komentarz