Andrzej Kramarz i Praying in the desert w Galerii Fotografii Ratusz!


Modlenie się? Modląc się? Andrzej Kramarz podczas otwarcia wystawy nie był zdecydowany jak to przetłumaczyć. Trudno autora podejrzewać o problem z translatoryką, sęk leżał zupełnie gdzie indziej.
Andrzej Kramarz w zamojskiej Galerii Fotografii Ratusz pokazuje Las Vegas jakiego nie znamy. To nie tylko przedmieścia, to nie tylko dzielnica, na fotografiach której co prawda nie widać ludzi, ale są wszechobecni, wręcz namacalni. Bez ludzi zresztą ten projekt nie miałby sensu. Kto bowiem miałby się modlić na tytułowej pustyni. Pustynia ta nie odwołuje się tylko do tego co widzimy na fotografiach, ale również do historii Las Vegas.
Na pustyni każdy podobno się modli i coś mi się wydaje, że oczywiste jest to, że każdy modli się o deszcz. Na tej pustyni ludzie modlą się o coś innego.
Kościół jest tu niemal na każdym kroku. Trudno zatem zaprzeczyć, że ludzie modlą się tam w tradycyjny sposób – do swojego Boga, kimkolwiek by był. Przepełniona symbolami historia wskazuje także na inne bóstwa – znacznie mniej boskie, z religijnego punktu widzenia – ale dla wielu pewnie nawet ważniejsze.
Andrzej Kramarz podczas otwarcia wprowadził nas w swoją opowieść i przybliżył po części jej symbolikę, ale nawet znając ten wstęp nie jest łatwo wszystko odczytać gdyż autor nie podał gotowego rozwiązania. Dobra doczesne, wręcz stricte konsumpcyjne droczą się tu co chwilę z krzyżami. Ponadto nieład, słońce, droga i wszechobecna siatka, która z jednej strony prowadzi wzdłuż – jakby do furtki, ale z drugiej oddziela i blokuje. Furtki i bramy także nie są jednoznaczne – prowadzą przecież w obie strony. Autor z premedytacją, ale też ironicznie, wręcz żartobliwie żongluje symbolami zwodząc widza do samego końca.
Praying in the desert nie jest projektem łatwym i wymaga zanurzenia się i poświęcenia mu czasu, ale odwdzięcza się dając po pierwsze piękne obrazy, ale po drugie – myślę, że inne spojrzenie – bez względu na to po której stronie jesteśmy na starcie. 

* * *

Spotkanie z Andrzejem Kramarzem to była niezwykła przyjemność. Doświadczenie, którego nie da się przecenić. O Andrzeju Kramarzu napisano już wiele i przytaczanie jego zasług i osiągnięć niczego nowego nie wnosi, zwłaszcza, że skromność tego fotografa jest powalająca, a przez tę właśnie cechę nie wiemy nawet o wszystkich jego dokonaniach. 
Po wernisażu w Galerii Fotografii Ratusz udaliśmy się do kawiarni artystycznej Szkoła Życia, gdzie kilkoro śmiałków zdecydowało się pokazać swoje fotografie Mistrzowi.
Byłem niezwykle poruszony tym jak bardzo autor angażuje się i pochyla nad fotografiami zwykłych ludzi. Z jaką naturalnością dzieli się uwagami i przekazuje swoją ogromną wiedzę, jak skrupulatnie analizuje prace w najdrobniejszych szczegółach poczynając od pojedynczych klatek na formie prezentacji kończąc.
Minęło już trochę czasu, a ja wciąż jestem pod wrażeniem… i wiem co mówię, jestem jednym z tych szczęśliwców!







Komentarze

Popularne posty