Po Wschodniej... nie tylko o Wschodniej...

Tegoroczna edycja Międzynarodowego Festiwalu Fotografii „Wschodnia” przeszła już do historii…



Nie sposób nie zauważyć, że w ramach festiwalu Zamojskie Towarzystwo Fotograficzne pokazuje projekty naprawdę znakomitych autorów. Dość wspomnieć Mishę Domozhilova, Kirilla Golovchenkę czy Jerzego Lewczyńskiego z poprzednich edycji Wschodniej, do których w tym roku dołączyli Nikita Shokhov i Sasha Maslov.
Prezentacja tych, oraz innych – jakże różnych, a jednocześnie – intrygujących i nierzadko ważnych projektów była na przestrzeni tych czterech lat możliwa tylko dzięki nieprawdopodobnemu samozaparciu niewielkiej grupy ludzi. To niemal niemożliwe, że udało się zorganizować te cztery edycje, podczas gdy budżet wszystkich czterech odsłon festiwalu był dużo niższy niż budżety tylko jednej edycji większości festiwali w Polsce.
Czy warto? Oczywiście!
Każdy kontakt z kulturą jest inwestycją nie do przecenienia. Inwestycją w siebie i w drugiego człowieka.
Niezależnie od wieku nie możemy karmić się miałką kulturą, a potem dziwić się, że społeczeństwo nie czyta książek, nie uczestniczy w kulturze, a swoje zdanie opiera na memach czy pseudoartykułach przeczytanych w internecie.
Fotografia w tej kwestii nie jest wyjątkiem! Problemy z czytaniem obrazu ma więcej ludzi niż z czytaniem tekstu, a statystyki dotyczące tylko czytelnictwa są i tak zatrważające.
Zamojskie Towarzystwo Fotograficzne m.in. poprzez swoją Galerię Fotografii Ratusz czy Międzynarodowy Festiwal Fotografii Wschodnia stara się uczyć i rozwijać tę trudną umiejętność. Nie można jednak nauczyć się grać w piłkę oglądając jedynie filmiki w sieci. Samodzielna nauka bywa ciężka i nie każdemu się ona uda. Spotkanie z mistrzem czy choćby fachowcem daje jednak więcej korzyści i nadziei.
Dlaczego więc (mimo przedmiotów, klas czy profili fotograficznych w zamojskich szkołach, różnego rodzaju stowarzyszeń i grup fotograficznych oraz nieokreślonej – zapewne niemałej – liczbie podmiotów indywidualnych interesujących się fotografią) stosunkowo niewiele osób gościmy na otwarciach? Jednocześnie na nasze wernisaże przyjeżdżają ludzie z Chełma, Lublina, Mielca a nawet z Warszawy.
Nie sądzę, że świadczy to o tak bezkrytycznym podejściu do własnej twórczości. Nie sądzę, że świadczy to o postrzeganiu fotografii tylko jako nośnika służącego prezentacji ładnych pejzaży, kwiatków czy też przypadkowych portretów pięknych osób. Nie sądzę też, że jest to wynik niskiej świadomości czy niewielkich potrzeb intelektualnych i kulturalnych i nie sądzę, że jest to przejaw lenistwa. A na pewno, nie jest to efekt tych wszystkich czynników działających jednocześnie.
Czasami trzeba coś komuś uświadomić. Czasami sobie.
Fotografia jest różna. Czwarta zbiorowa plenerowa wystawa ZTF-u, pt. Wschodnia ukierunkowana była właśnie na pejzaż! Nie wszyscy członkowie Towarzystwa wzięli w niej udział. Ale już na tych kilkunastu pracach widać było, że nawet pejzaż jest różny. Czasami dosłowny i bezpośredni. Czasem jest to po prostu landszaft. Z drugiej strony bajkowy, mistyczny, nieoczywisty czy symboliczny. Daleki jestem od wartościowania. Myślę, że każdy kto chciał znalazł coś dla siebie.
Najmocniejszym punktem Wschodniej 2015 była w mojej ocenie wystawa Sashy Maslova. Wspaniałe, intrygujące portrety w fascynujących sceneriach, za pomocą których autor odpowiada na pytanie czym naprawdę jest tytułowy Burning Man.
Niesprawiedliwie byłoby pominąć Moskiewskie życie nocne Nikity Shokhova, Sansarę Wojtka Moskwy oraz Przypadki Tomka Kulbowskiego które także podnosiły rangę i jakość naszego festiwalu. Trzy jakże diametralnie różne projekty – absolutnie pod każdym względem – dowodzą tylko tego, o czym pisałem wcześniej. Fotografia jest różna, spełnia różne funkcje i wywołuje różne emocje. Trzeba jednak dać jej szansę i poświęcić czas, wówczas – jak dobra książka, film czy muzyka – odwdzięczy się.
Czy warto? Oczywiście!

tekst: Wojciech Kapuściński















fot. Wojciech Kapuściński, wojciechkapuscinski.com
Stanisław Smutniak, whitelamb.pl

Komentarze

Popularne posty